(M)oda do wiosny.

Mimo, iż wielkimi krokami zbliża się zima, a temperatura coraz częściej spada poniżej zera to właśnie w miniony czwartek warszawska Kinoteka Pałacu Kultury i Nauki na jeden wieczór stała się najgorętszym punktem w całym kraju za sprawą premiery nowej kolekcji Macieja Zienia.

Kolekcja Bloom to swoista opowieść o kobietach, jego klientkach i przyjaciółkach. O tym w jaki sposób się zmieniają, dojrzewają, aby wyrażając siebie na nowo rozkwitnąć.

Tego wieczoru jedna z sal Pałacu wypełniła się trzema tysiącami róż, które stanowiły entourage pokazu i co rusz przypominały o motywie przewodnim kolekcji.

Kreując nową linię Zień odnalazł inspirację w naturze, jej uroku i pięknie. Na etapie doboru tkanin projektant tworzył kompozycję z wielobarwnych materiałów składając je niczym najbardziej misterny bukiet. Tym samym wychodząc
ze strefy komfortu sięgnął po kolory, co było nieoczywistym wyborem bowiem w swoim wypracowanym przez lata stylu przyzwyczaił nas do pastelowych i stonowanych wariacji.

Charakterystyczne dla projektanta pudrowe róże i beże tym razem przeplatają się z fuksją, seksowną czerwienią, energicznym pomarańczem, czy nawet słoneczną żółcią i butelkową zielenią.

Pokaz energicznym krokiem otworzyła zjawiskowa Aneta Kręglicka, bliska przyjaciółka Macieja. Kolekcja składała
się z 74 różnorodnych sylwetek, wśród których przewijały się eteryczne muśliny, organzy i zwiewne jedwabie, które zdawały się płynąć przy najmniejszym ruchu i były jego przedłużeniem.

Oprócz subtelnych kobiecych maxi, ażurowych i połyskujących naked dress w kontrze do nich pojawiły się skórzane ramoneski wysadzane kryształami Swarovskiego garnitury czy oversizeowe marynarki i trencze, które manifestują kobiecą odwagę pewność siebie i siłę.

Wprawne oko mogło również dostrzec kilka sylwetek z poprzednich, archiwalnych kolekcji w nowych odsłonach,
co stanowiło nawiązanie do zrównoważonej mody.

Na szczególną uwagę zasługuje przemyślany casting, bowiem w przekroju modelek znalazło się miejsce dla ich różnorodności dla wieku czy rozmiaru.

Pozdrawiam,
Przemysław Guryn.

Photos: Magdalena Kubala
Front Photo: Filip Okopny